Polski Ład, mimo swojej nazwy, nie ma nic wspólnego z porządkiem. Nawet rządzący sami przyznali, że zawiera on błędy, które trzeba korygować zaledwie kilka dni po wejściu w życie nowych przepisów. Było to do przewidzenia, bo Zjednoczona Prawica postanowiła wprowadzić bardzo dużo zmian w bardzo krótkim czasie. Nowe przepisy są skomplikowane i łatwo w takim wypadku o niespójności. Ponadto politycy rządzącej opcji wykazali się dużą arogancją. Nie słuchali krytycznych uwag ekspertów i przedstawicieli opozycji.
Błędów i niedoróbek jest tak dużo, że nawet osoby, które miały zyskać na nowych rozwiązaniach, dostały w styczniu niższe pensje niż w grudniu. W pośpiechu Ministerstwo Finansów przygotowało rozporządzenie, które miało to rzekomo naprawić. Eksperci Krajowej Izby Doradców Podatkowych uznali jednak, że zostało ono wydane z pogwałceniem obowiązującej hierarchii aktów prawnych i jest nieważne. Księgowi będą mieli teraz nie lada dylemat, czy stosować rozwiązania z ustawy, czy z rozporządzenia, którego podstawy prawne są wątpliwe.
Najbardziej dziwi mnie to, że w czasie gdy w Polsce szaleje największa od 20 lat inflacja, rząd wprowadza eksperymentalne rozwiązania podatkowe. W dodatku obciążają one głównie przedsiębiorców. Prowadzone przez nich firmy świadczą usługi i sprzedają produkty w celu osiągnięcia zysku. Rosnące koszty oznaczają więc wyższe ceny. A gdy wszystko drożeje, pracownicy żądają podwyżek. I w ten sposób spirala inflacyjna się nakręca.
Na domiar złego wprowadzone zmiany bardzo mocno komplikują system podatkowy. Zamiast prostych, przejrzystych i sprawiedliwych rozwiązań, politycy PiS-u zaserwowali nam chaos, który zwiększa, i tak już wysoki, poziom stresu życia w naszym kraju.