Za nami wyjątkowe wybory. Przedstawiciele PiS po raz kolejny pokazali, że choć w nazwie swojej partii mają słowo „prawo”, nie przeszkadza im to w podejmowaniu działań pomimo braku odpowiednich przepisów. Najpierw wicepremier Sasin bez podstawy prawnej zlecił druk kart wyborczych, a Poczta Polska bezprawnie domagała się od gmin wydania spisów wyborców. Potem premier Morawiecki jeździł po kraju, rozdając promesy dotyczące Funduszu Inwestycji Samorządowych. Jednak gdy wręczał wójtom, burmistrzom i prezydentom plansze z kwotami przyznanych dotacji, stosowna ustawa nie była jeszcze zatwierdzona przez Senat i podpisana przez prezydenta.
Żeby było ciekawiej, możliwość przekazywania przez rząd wsparcia dla jednostek samorządu terytorialnego na zadania inwestycyjne dopisano w ustawie o „Polskim Bonie Turystycznym”! Została ona przyjęta po wyborach i weszła w życie 18 lipca. Teraz dopiero rząd może utworzyć fundusz, z którego pieniądze już rozdał.
Z zapowiedzi wynika, że na inwestycje w samorządzie ma zostać przeznaczone 6 mld zł. Dla porównania luka finansowa w oświacie w 2018 r. wynosiła 23,4 mld zł i ciągle rośnie. Gdyby władza centralna oddała samorządom 24 mld zł z oświaty, moglibyśmy co roku zrobić za swoje pieniądze, w każdej gminie i w każdym powiecie, cztery razy więcej inwestycji niż za pieniądze łaskawie ofiarowane przez rząd w ramach jednorazowego programu.
Jest tylko jeden problem z moim postulatem. Gdyby rząd przekazywał samorządom subwencję oświatową w 100 proc. pokrywającą koszty, nie byłoby okazji do wręczania promes i okazywania premierowi wdzięczności! Dziękuję więc uprzejmie za 6 mld zł, które mają być nam przekazane z zaoszczędzonych na nas pieniędzy!