Władimir Putin stał się ucieleśnieniem zła i wszystkiego, co najgorsze. Nie bez przyczyny nazywany jest kłamcą, zbrodniarzem, bandytą, mordercą i złodziejem. To niezrozumiałe, że taki podły człowiek rządzi jednym z największych państw świata. On i jego współpracownicy doprowadzili do cierpienia dziesiątków milionów ludzi. Około 35 milionów Rosjan żyje na granicy ubóstwa, a teraz Putin atakując Ukrainę, niszczy życie 44 milionów Ukraińców.
Zostali oni zaatakowani przez znacznie silniejszego sąsiada. Jak mówią eksperci, jedynym powodem agresji Rosji na Ukrainę są ambicje Putina dotyczące odbudowy imperium. Skazał on niewinnych ludzi na cierpienie, strach, utratę mienia, zdrowia, a nawet życia. Za naszą wschodnią granicą, na naszych oczach, rozgrywa się koszmar, który do tej pory znaliśmy głównie z książek i filmów.
Gdy byłem na studiach, Polska została przyjęta do NATO. Uważałem wtedy, że wojna to historia, powszechna służba wojskowa to przeżytek, a armia nie będzie nam już do niczego potrzebna. Dodatkowo poczucie bezpieczeństwa wzmocniło wejście naszego kraju do Unii Europejskiej. Wydawało się, że nic złego nie może nas spotkać. Filozof Yuval Noah Harari w swoich książkach przekonywał, że „w XXI wieku wojna się nie opłaca”. Napaść Rosji całkowicie zmieniła mój sposób myślenia.
Dziś czuję głęboki smutek, że ludzie w Ukrainie, którzy tak jak my pragną normalnie żyć w swoim kraju i sami stanowić o swojej przyszłości, muszą mierzyć się z tak brutalnym atakiem. Jednocześnie mam w sobie wielką złość na Putina i ludzi, którzy go popierają. Jest we mnie jednak też nadzieja, że wyjdziemy z tego kryzysu mocniejsi i bardziej zjednoczeni. Wierzę, że to początek końca Putina i tworzonego przez niego imperium zła.