Głównym tematem debaty publicznej w Polsce w ostatnich tygodniach stała się kwestia migrantów. Niestety w dyskusji tej, zamiast merytorycznych argumentów i propozycji rozwiązań, mamy do czynienia z emocjonalnymi wypowiedziami i straszeniem uchodźcami.
Pretekstem do jej wywołania była propozycja Komisji Europejskiej dotycząca nowych regulacji prawnych w zakresie relokacji migrantów. Stanowisko w tej sprawie przyjęła Rada Unii Europejskiej, w skład której wchodzą ministrowie 27 państw członkowskich Unii Europejskiej. Polskiemu rządowi nie udało się zbudować tzw. mniejszości blokującej. Przeciw były tylko dwa kraje – Polska i Węgry.
Mateuszowi Morawieckiemu z łatwością przychodzi wygłaszanie walecznych stanowisk w kraju na potrzeby partyjnej propagandy, ale niestety nie potrafi się wykazać skutecznością w negocjacjach z przedstawicielami innych państw. To Polska przyjęła miliony uchodźców z Ukrainy i fakt ten powinien być uwzględniany w proponowanych rozwiązaniach.
Politycy PiS-u o to jednak nie zadbali, a teraz, podobnie jak w 2015 r., straszą Polki i Polaków konsekwencją przyjmowania migrantów. Ta nagonka będzie skutkowała wzrostem agresji części społeczeństwa wobec obcokrajowców. Tymczasem nasza gospodarka ich potrzebuje. Bez nich nie poradzą sobie polskie firmy, gdyż w Polsce brakuje rąk do pracy.
Najważniejsze to pamiętać, że migranci to ludzie – niezależnie od tego, skąd przybyli i czy przekroczyli granicę legalnie, czy nielegalnie. Obowiązują ich te same prawa człowieka, co nas. Zamiast straszyć nas innymi ludźmi, politycy partii rządzącej powinni wypracować i wdrożyć mądrą politykę migracyjną, która zapewni nam rozwój gospodarczy i poczucie bezpieczeństwa.