W sprawie nietransparentnego podziału środków w ramach drugiego etapu Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych wciąż jest więcej pytań niż odpowiedzi. Pomimo apeli samorządowców rząd do tej pory nie ujawnił list rankingowych. Nie wiadomo nawet, kto zasiadał w komisji i czy w ogóle złożone wnioski były oceniane.
Z relacji, które otrzymuję od wójtów i burmistrzów z całej Polski, wynika, że publiczne pieniądze zostały wykorzystane jako mechanizm „budowania relacji” przez młodych parlamentarzystów PiS z samorządowcami. Jest bardzo prawdopodobne, że to oni w poszczególnych województwach dokonali ostatecznego wyboru projektów, które mają dostać dofinansowanie.
Znaczne dotacje trafiły głównie do gmin, powiatów i województw, gdzie władze są postrzegane jako sprzyjające partii rządzącej. Tych, o których wiadomo, że mają inne poglądy polityczne, pominięto. W przypadku neutralnych stosowano m.in. metodę „telefon – spotkanie – dotacja”. Włodarze często relacjonowali tego typu wizyty parlamentarzystów, informując, że dotyczyły one wsparcia w ramach Rządowego Programu Inwestycji Lokalnych. Nikt się jednak nie spodziewał, że wystarczy zdjęcie z posłem czy posłanką PiS, opublikowane w mediach społecznościowych, by uzyskać pieniądze.
Rodzi się pytanie: „czy my, samorządowcy, godzimy się na takie praktyki? Czy chcemy, aby podziału dokonywali politycy takiej czy innej partii?”. Apeluję do władz wszystkich gmin i powiatów, zarówno tych, które nie otrzymały wsparcia, jak i tych z przyznanymi dotacjami, o wspólne zabieganie u premiera i parlamentarzystów PiS o stosowanie transparentnych procedur i mierzalnych kryteriów oceny wniosków. Niech wygrywają najlepsze projekty, a nie najlepsze znajomości!