Wkrótce wakacje dobiegną końca i do szkół wrócą uczniowie. Pandemia koronawirusa uwypukliła wszystkie problemy polskiej oświaty. Potwierdziło się, że szkoły publiczne w większości przypadków nie nadążają za szybko zmieniającym się światem. Często są instytucjami z poprzedniej epoki, w których proces dydaktyczny oparty jest na metodzie podawczej, a kluczowym celem są dobre oceny i wysokie wyniki na egzaminach końcowych.
Tymczasem szkoła powinna być organizacją uczącą się i jednocześnie miejscem odkrywania oraz rozwijania talentów uczniów. Jak twierdzi Ewa Radanowicz, dyrektorka Szkoły Podstawowej w Radowie Małym, czas spędzony w szkole może być wspaniałą przygodą zarówno dla uczniów, jak i dla nauczycieli. Jej udało się to osiągnąć w publicznej placówce, w niewielkiej miejscowości, w której kiedyś funkcjonował PGR.
Kluczowa w tym procesie jest zmiana kultury organizacyjnej. Dyrektor wspólnie ze swoimi współpracownikami powinien zacząć od określenia wizji szkoły, do której dąży. Nauczyciele muszą mieć do siebie zaufanie, możliwość popełniania błędów i gotowość do zmiany drogi, jeśli coś się nie sprawdzi. Dla wszystkich najważniejszy powinien być dobrostan dzieci, czyli ich zdrowie i szczęście.
Takie zmiany możemy wprowadzać oddolnie, w każdej polskiej szkole. Rząd z kolei powinien zadbać o to, aby zwiększyć środki na finansowanie oświaty, gdyż szybko rosnące wydatki są zagrożeniem dla budżetów naszych gmin i powiatów. Potrzebne jest również większe merytoryczne wsparcie dla kadry pedagogicznej ze strony MEN w czasach COVID-19. Brak standardów nauczania zdalnego spowodował pogłębienie różnic pomiędzy szkołami, które trudno będzie w przyszłości zniwelować.