Na antenie TVP Bydgoszcz mówiłem o tzw. planie pokojowym dla Ukrainy i o działaniach administracji Donalda Trumpa.
Muszę powiedzieć jasno: to, co robi administracja Trumpa, jest dla mnie przerażające. Widać, że decyzje podejmują tam miliarderzy — Trump jest miliarderem, jego wysłannik Steven Witkoff również. Patrzą na politykę jak na dobry biznes. Tymczasem Unia Europejska czy nawet NATO nie powstały po to, by bronić wyłącznie interesów. U ich fundamentów leży także wspólnota wartości.
Porozumienie, które wypracował wysłannik Trumpa, było skrajnie korzystne dla Rosji i całkowicie nie do przyjęcia dla Ukrainy. Zakładało m.in., że Ukraina ma oddać cały Donbas — mimo że jego część pozostaje pod kontrolą Ukrainy i tam przebiegają ważne linie obronne. Oddanie całego regionu oznaczałoby w praktyce otwarcie Rosji drogi na Kijów. Ukraina nie byłaby w stanie się bronić.
Dlatego dobrze, że Ukrainie i Europie udało się ten plan zmienić. Przypomnę, że Trump najpierw oświadczył, że Ukraina ma czas do czwartku, by ten plan przyjąć. Na szczęście później udało się złagodzić jego stanowisko – kontrowersyjne punkty zostały usunięte, choć porozumienia nadal nie ma.
Europa i Ukraina wykazały się determinacją, ale ten proces pokazuje, jak ważne jest, by nasza część świata trzymała się razem i broniła zasad, nie interesów miliarderów.