Od lat w wielu gminach na umowę zlecenie zatrudnieni są kierowcy samochodów pożarniczych, którzy są jednocześnie członkami Ochotniczych Straży Pożarnych. Dbają oni o sprzęt i pojazdy oraz czekają w gotowości na wyjazd do akcji. Otrzymują za to symboliczne wynagrodzenie, które często wynosi nie więcej niż kilkaset zł brutto miesięcznie.
Regionalna Izba Obrachunkowa w Gdańsku, badając sprawę tego typu umów zleceń kierowców zatrudnionych od 2008 r. w jednej z gmin, zauważyła, że wykonywali oni czynności konserwacji i prowadzenia w czasie akcji wozu strażackiego, co stanowi ich obowiązek wynikający z członkostwa w OSP. Kontrola uznała to za nieprawidłowość i sformułowała wniosek o rozwiązanie umów.
Gmina zgłosiła zastrzeżenia do wystąpienia pokontrolnego, argumentując między innymi, że zakres obowiązków kierowcy znacznie przekracza zadania członka OSP. Zastrzeżenia rozpatrzyło Kolegium tej samej Regionalnej Izby Obrachunkowej w Gdańsku. Jak można było się spodziewać, stwierdziło, że to zespół kontrolny ma rację. Co więcej, uchwała kolegium jest ostateczna i nie przysługuje na nią środek odwoławczy.
Zgodnie z ustawą o samorządzie gminnym ochrona przeciwpożarowa to zadanie własne gminy. Na pytanie jak je realizować bez zatrudnienia kierowców wozów strażackich, RIO niestety żadnej odpowiedzi nie udzieliło.
Wiadomość o nowej interpretacji przepisów szybko rozniosła się po całej Polsce. Kontrolujący wysłali jasny sygnał, że biurokratyczne dywagacje są dla nich ważniejsze, niż to, czy będzie miał kto wyjeżdżać do pożarów. A my samorządowcy musimy teraz sami znaleźć rozwiązanie, jak zapewnić bezpieczeństwo mieszkańców, aby jednocześnie nie narażać się na zarzut nielegalnego zatrudniania strażaków.