Od kilku tygodni trwa regularna wojna za naszą wschodnią granicą. W Polsce liczba uchodźców z Ukrainy zbliża się do dwóch milionów osób. Polki i Polacy otworzyli swoje serca, aby pomóc naszym sąsiadom w kryzysowej sytuacji. Przyjmują ich w swoich domach, traktując jak członków swoich rodzin, lub niosą pomoc w wielu innych formach. Skala tej pomocy jest ogromna.
Mogłem się o tym przekonać także podczas mojej ostatniej wizyty na przejściu granicznym Hrebennne – Rawa Ruska. Widziałem tam bardzo dużo wolontariuszy reprezentujących organizacje pozarządowe lub działających bez formalnej struktury, którzy tworzyli między innymi punkty wydawania ciepłych posiłków. W pobliskich miastach samorządy przekształciły sale gimnastyczne przy szkołach i ośrodkach sportowych w miejsca krótkoterminowego pobytu oraz punkty zbiórki i wydawania darów rzeczowych.
Dla samorządów w całej Polsce jest to zupełnie nowa sytuacja. Z dnia na dzień spadły na nas dodatkowe zadania. Należy do nich przyjmowanie uchodźców, zapewnienie im jedzenia, leków, środków higienicznych, dostępu do lekarza czy wsparcia psychologicznego, ich integracja z lokalną społecznością, przyjmowanie dzieci z Ukrainy w żłobkach, przedszkolach i szkołach, a także pomoc cudzoziemcom w znalezieniu pracy.
Pomagamy tak, jak potrafimy najlepiej i na miarę naszych możliwości. Pomagamy, bo tak po prostu trzeba. Pomagamy, bo Rosja brutalnie napadła na Ukrainę bez żadnego powodu. Pomagamy, bo wiemy, że mogło to spotkać nas. Chcemy, aby wojna zakończyła się jak najszybciej, ale musimy być przygotowani na wielomiesięczne wsparcie. Jesteśmy gotowi pomagać Ukraińcom przetrwać ten trudny czas, niezależnie od tego, jak długo będzie to trwało.