Wprowadzając w 2016 r. program „Rodzina 500 plus”, rząd przekonywał, że istotnie przyczyni się on do zwiększenia liczby ludności w Polsce. Niestety wydanie 200 mld zł nie pomogło rozwiązać problemu demograficznej depresji. Liczba urodzeń wzrosła tylko w 2017 r., a w kolejnych latach coraz szybciej spadała. W 2021 r. w Polsce urodziło się o 39 tys. dzieci mniej niż w 2015 r.
Jednocześnie w ostatnich dwóch latach gwałtowanie wzrosła liczba zgonów. Wynika to głównie z nieudolnej walki rządu z pandemią COVID-19. Te dwa niekorzystne trendy sprawiły, że ludność Polski zmniejszyła się w 2020 r. o ponad 122 tys. ludzi, a w 2021 r. o kolejne 188 tys. Dla porównania Toruń liczy 175 tys. stałych mieszkańców. Tak dużego spadku nie było od czasów II wojny światowej.
Skala problemu jest na tyle duża, że rząd postanowił opracować strategię demograficzną. Postawić należy jedno pytanie: „co rządzący robili przez siedem ostatnich lat?”. Otóż, zamiast rozwiązywać problemy, Zjednoczona Prawica zajmowała się rozdawaniem pieniędzy. Pieniędzy, które w coraz większym stopniu są pożyczane. Zadłużenie państwa to już ponad 1,4 bln zł. Kwota ogromna. W przeliczeniu na jednego mieszkańca Polski wychodzi 37 tys. zł. A mieszkańcy to nie tylko osoby pracujące, ale również dzieci, młodzież i emeryci.
Kto zapłaci za to życie na kredyt, skoro zadłużenie szybko rośnie, a liczba mieszkańców maleje? Siedmioletnie rozdawnictwo PiS-u i jego koalicjantów obciąża głównie przyszłe pokolenia, ale jego skutki możemy obserwować również teraz w postaci wysokiej inflacji. Ekonomia rządzi się prostymi prawami – jeśli wydajesz więcej, niż masz i przejadasz pożyczone środki, to za bieżące korzyści zapłacisz wysoką cenę w przyszłości.