Kilka razy pisałem o Rządowym Funduszu Inwestycji Lokalnych. W czterech przeprowadzonych naborach wniosków trzy razy podział środków był uznaniowy, niesprawiedliwy i nietransparentny. W tym roku uruchomiony został nowy instrument finansowania samorządowych przedsięwzięć, który nosi nazwę „Rządowy Fundusz Polski Ład: Program Inwestycji Strategicznych”. W pierwszej edycji każda jednostka – gmina, powiat i województwo – mogła złożyć trzy wnioski. Pierwszy z nich na dowolną kwotę, drugi na maksymalnie 30 mln zł, a trzeci na nie więcej niż 5 mln zł.
Pod koniec października opublikowana została lista wybranych projektów. Dobrą wiadomością jest to, że dotacje otrzymały wszystkie samorządy. Na tym jednak pozytywy się kończą, gdyż podział środków jest znowu nierówny. Samorządy związane z PiS otrzymały dotacje nawet na trzy inwestycje, te neutralne na jedną większą lub dwie mniejsze, a te postrzegane jako krytyczne wobec władz centralnych dostały środki tylko na najmniejszą.
Taka uznaniowość była możliwa, gdyż premier zapewnił sobie pełną dowolność w zakresie wyboru projektów. W tym pseudokonkursie nie stosowano kart oceny, kryteriów czy punktów. Nie było żadnego obiektywnego algorytmu podziału funduszy, opartego o diagnozę potrzeb czy wskaźniki rozwojowe. Tego rodzaju tryb wydawania publicznych pieniędzy stał się niestety standardem rządów Zjednoczonej Prawicy.
W mojej gminie, z trzech złożonych wniosków, najbardziej zależało nam na tym, który był na najniższą kwotę. I tak się złożyło, że to na niego otrzymaliśmy wsparcie. Radości z otrzymanych środków towarzyszy jednak smutek, że we wdrażanych przez rząd programach przypadek oraz partyjnictwo wypierają merytoryczne i racjonalne decyzje.